W piękne majowe dni w grupie 58 osób udaliśmy się tym razem na pielgrzymi szlak na Podkarpacie, w konkretnie w okolice Przemyśla i Bieszczady. To jubileuszowy, bo 10-ty już wyjazd parafialny, gdzie poznajemy na przestrzeni lat piękno ojczystej ziemi.
Pierwszego dnia zatrzymaliśmy się najpierw na zamku królewskim w Niepołomicach niedaleko Krakowa. Ta królewska rezydencja służyła polskim monarchom podczas letnich miesięcy, gdzie mogli wypoczywać, a także polować w niedalekiej Puszczy Niepołomickiej. Kolejnym miejscem naszego postoju była Markowa koło Łańcuta i Muzeum poświęcone Rodzinie Ulmów i wszystkim Polakom, którzy pomagali ratować Żydów podczas drugiej wojny światowej. Rodzina Józefa i Wiktorii Ulmów oddała to co najcenniejsze, bo ludzkie życie, spiesząc bliźnim z pomocą. Podczas wojny ukrywali Żydów, zadenuncjowani przez polskiego policjanta granatowego zostali przez hitlerowców wraz z dziećmi i ukrywanymi Żydami rozstrzelani. Wieczorem przybyliśmy na nocleg do Jarosławia, gdzie otrzymaliśmy gościnę w domu rekolekcyjnym ss. benedyktynek.
Następnego dnia, pod opieką przewodnika, Jacka Hołuba udaliśmy się najpierw do Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Jarosławiu. Po Eucharystii sprawowanej w tej dominikańskiej świątyni pojechaliśmy do Przemyśla. To wyjątkowe miasto na styku kultur, które odcisnęły piętno na jego historii i klimacie. Po Przemyślu nasz szlak prowadził do Krasiczyna, gdzie po obiedzie prowadzeni przez miejscowego przewodnika podziwialiśmy ten niezwykły pałac. Ostatnim punktem programu piątkowego były odwiedziny Kalwarii Pacławskiej i udział w Nabożeństwie Majowym.
Sobotni dzień zarezerwowaliśmy na wyprawę w Bieszczady. I znów Jacek Hołub, nie tylko przewodnik ale i ratownik górski prowadził naszą grupę w ten kraniec Polski. Na Jeziorze Solińskim mogliśmy z pokładu statku cieszyć się pięknem otaczającego nas krajobrazu. Dodatkowo na statku przeżyliśmy Eucharystię w najpiękniejszej świątyni, bo uczynionej przez samego Stwórcę: sklepieniem było niebo, posadzką tafla wody jeziora, a ścianami otaczające nas góry. Po obiedzie spożytym w Solinie udaliśmy się na wielką obwodnicę bieszczadzką. Zatrzymaliśmy się w przepięknej cerkwi w Górzance koło Wołkowyi, następnie udaliśmy się do Cisnej, a tam wyjątkowa kapliczka – Matka Boska Bieszczadzka, Opiekunka tak wielu różnych ludzi, którzy tutaj przybyli i ich często niełatwego życia. Kolejnym postojem była Przełęcz Wyżna i cudny widok na Połoniny: Wetlińską i Caryńską. W drodze powrotnej do Jarosławia zatrzymaliśmy się jeszcze w rezerwacie żubrów w Mucznem.
Ostatni dzień naszego pielgrzymowania rozpoczęliśmy od Eucharystii sprawowanej w kaplicy ss. benedyktynek w Jarosławiu. w tym dniu do południa zwiedzaliśmy otoczenie pałacu w Łańcucie a więc park, oranżerię, stajnie, powozownię oraz storczykarnię. Niektórzy z panów dla swych pań przywieźli z tego miejsca piękne storczyki. Późnym popołudniem przybyliśmy na Jasna Górę. Po osobistej modlitwie był czas, na pamiątki a także, aby się posilić. W drodze powrotnej nad morze zadecydowaliśmy ,że w przyszłym roku w maju celem naszej wyprawy będą kresy. A wprowadzeniem w niełatwą historię kresów był film Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń”, jaki oglądaliśmy w autokarze. Do Żarnowca dotarliśmy w późnych godzinach nocnych.
Pragnę serdecznie wszystkim podziękować za udział w pielgrzymce. Szczególne słowa wdzięczności naszemu kierowcy, Leszkowi Szymańskiemu za profesjonalizm za kierownicą. Dziękuję przewodnikowi, Jackowi. Pod jego opieką czuliśmy się bezpiecznie. Dziękuję za gościnę ss.benedyktynkom, a także Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskiemu z Krokowej za towarzyszenie nam na pielgrzymim szlaku. Do zobaczenia za rok na kresach…
P.S. Do słów dołączam małą galerię zdjęć dzięki życzliwości brata Pawła.
ks. Krzysztof